Przejdź do głównej zawartości

Tańcowała igła z nitką...

Tańcowały, tańcowały najpierw od dłuższego czasu w głowie Matki. Podkręcone zostały jeszcze bardziej do tańca przez Gochę A. o czym zresztą już wcześniej wspominałam. Tak się roztańcowały, że wyskoczyły z głowy i taki oto efekt powstał...







Niniejszym wszem i wobec ogłaszam, że Ja-Matka rozpoczęłam nową gałąź mojej działalności biznesowej. Pomysłów całe mnóstwo, narzędzie do realizacji zakupione (w znanym sklepie, przez internet, na czterdzieści rat zero procent po osiem zeta), część materiałów również. Teraz tylko trzeba siadać i szyć. 

I wiecie co, nawet jeśli nic nie uda mi się sprzedać to i tak warto było, bo radocha jaką miała Zocha jak jej pokazałam pierwszą mysz jest absolutnie warta każdej kasy. 

Mysz została wyściskana, wygłaskana, dokładnie obejrzana i przetestowana. 















Potem biegała z tą myszą po całym domu goniąc i strasząc nią tatę. 

Aż w końcu położyła się na łóżku i z myszą ogląda bajkę o innej Myszy ;-) Zaraz pewnie będą tańczyć razem Mysi Taniec ;-)




Komentarze

Prześlij komentarz