Miało być tak pięknie i kolorowo... I było. W środę dziecko nawet zaliczyło "kawałek" leżakowania. Bez kocyka i podusi niestety, bo matka szyjąca dla wszystkich, dla dziecka własnego uszyć czasu nie miała... W środek wieczorem Zośka stwierdziła, że ona chce cały czas leżakować. Zachęcona tym i omamiona postanowiłam (o durny łeb) w czwartek odebrać ją godzinę później. Postanowiłam i uczyniłam... I błąd to był straszliwy... Oj straszliwy...