Przejdź do głównej zawartości

Przedszkole story...

Przedszkolaka mam w domu! HA! Od trzech dni!

Kurka wodna a jeszcze niedawno kurdupelek siedział w brzuszku i kopał niemiłosiernie...

Pierwszy dzień jak pisałam minął super. Drugiego dnia do przedszkola Zośkę musiała odprowadzić ciocia, bo my musieliśmy załatwić bardzo ważną sprawę na drugim końcu Polski. Ogólnie poszło gładko. Tylko po zajęciach Zośka trochę się skarżyła, że dzieci płakały i dlatego nie poszli na plac zabaw :-(

Dzisiaj już ja odprowadziłam Zochę. Trochę marudziła ale poszła. Było fajnie. Nawet dzisiaj załapała się na początek leżakowania. Bidulek jedyna leżała bez podusi i kocyka bo mamusia która szyje dla wszystkich, nie zdążyła uszyć dla własnego dziecka... 

Ale już tkaniny jadą i piękny komplecik, zgodnie z życzeniem "pomalańciowy" będzie gotowy na przyszły tydzień. I w sumie w tym tygodniu chyba już nie będzie potrzebny bo dzisiaj odebrałam z przedszkola nie tylko Zochę ale i... katar :-(

Cholibka! Co za niefart. Nie dość, że to dopiero trzeci dzień przedszkola to jeszcze na dodatek jutro dziadek wraca ze szpitala po chemii i wiadomo o osłabionej odporności.

Na szlak jasny by to trafił!

Kurcze może do jutra jakoś przejdzie... Oby, oby!!!

Komentarze