Przejdź do głównej zawartości

DZIWACTWA ZOCHY

Zośka nie jest idealnym, genialnym, wzorowym, wytresowanym dzieckiem. Nie zasypia sama w łóżeczku na komendę (niestety) a już napewno nie w dzień. Jak już przychodzi jej pora na poobiednią albo przedobiednią drzemkę (drzemka w dzień jest jedna ale niekoniecznie zawsze po obiedzie) to trzeba Zośkę wsadzić do wózka i pobiegać z nią po podwórku "delikatnie" kołysząc wózek. 

Nie zawsze Zośka jest świadoma, tego, że chce jej się spać i nie daje się wsadzić do wózka bez negocjacji. Do usypiania konieczny jest rekwizyt do ręki. Ostatnio zazwyczaj była to piłka. Nie jakaś tam mała piłeczka, tylko normalna piła do siatkówki :-) Trzeba jeszcze wtedy Zośkę odpowiednio długo po zaśnięciu wozić w tym wózku, ponieważ jak zabiorę rekwizyt za wcześnie to oczywiście Zośka natychmiast się budzi. 


A co! Żeby tam matce za łatwo nie było :-)


Dzisiaj z kolei naszym rekwizytem była trąbka - taka jak mają kibice tylko na szczęście wersja dla dzieci. 


UWAGA!!! Oznaką, że dziecko zasypia jest zaprzestanie wydobywania się dźwięku z trąbki...


W zeszłym tygodniu Zośka przeszła jednak samą siebie. Tata podczas porządków znalazł jakąś starą kartkę urodzinową z Shaun the Sheep. Niestety grającą... I niestety pokazał Zośce to "cudowne" znalezisko. 


Idealny wprost rekwizyt do spania. Rewelacja!!!! Kurde!!!






Najpierw Zośka otwierała sobie kartkę żeby jej grała. Jak już zaczęła wpadać w letarg to zapominała otwierać kartkę i płakała, że kartka nie gra. A jak już w końcu zasnęła, to nie chciała kartki oddać z łapek a kartka jak na złość była otwarta na "granicy" melodii. Jak tylko wózek za mocno bujnął albo Zośce opadła ręka to kartka oczywiście zaczynała grać. Nie wiem, czy już pisałam, że cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną... 


Mnie prawie trafił szlak, nie wspomnę już ile musiałam się nałazić z tym moim świrkiem w wózku :-) 


Ale co, no kocham ją przecież:-) Najbardziej na świecie :-)


Komentarze