Przejdź do głównej zawartości

189. Się nam porobiło...


Tak właśnie kończą się ostre imprezy...

Impreza faktycznie była szalona. Tańce, hulanki, swawole. Tak jak to przystoi na trzylatków. Sami zresztą foty widzieliście. 

Samopoczucie była superowe. Tylko pozazdrościć ;-)

W poniedziałek jeszcze Zośka zabrała suknię królewny do przedszkola, bo planowana była sesja fotograficzna. Forma fizyczna nadal bez zarzutu.

We wtorek katar zaatakował wszystkimi siłami. 
Nos zatkany, za chwilę kichanie. Do tego załzawione oczy. W noce trochę kaszlu. Zaaplikowane zostały odpowiednie syropy i tak przetrwaliśmy do środy.

Niestety w środę w nocy pojawiła się gorączka 38,9 i ostry atak kaszlu, który zakończył się... pawiem niestety :-(

Chciał nie chciał w czwartek  pojechałyśmy do lekarza. Tak, tak pojechałyśmy. Nie musiałam wzywać lekarza prywatnie do domu, bo okazało się, że były jeszcze wolne numerki w przychodni!

Pani doktor obejrzała, posłuchała bardzo dokładnie i okazało się, że niestety są małe szmery w oskrzelach... 

Buuuu No tego się nie spodziewałam. Obstawiałam, że znowu katar spływa do gardła i je podrażnia... A tu masz! Nie jest to oczywiście zapalenie ale coś tam się już zadziało...

No i w ramach terapii zalecona nam została m.in. nebulizacja.

Ale Zocha powiem Wam DZIEEEELNA!!! 

A mamusia??? Zagrała już chyba we wszystkie możliwe gry jakie mamy w domu. A mamy ich duuuuużo ;-)






Komentarze

  1. biedulka :( Dzisiaj mój Franio tak wygląda :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zośce to się nawet podobało :-) Sama sobie nawet sprzęt rozstawiała.
    Życzymy Franiowi szybkiego powrotu do zdrowia :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz