Przejdź do głównej zawartości

Lodowisko...

Na placu mojej OSP powstało lodowisko :-)



A że Zośka wczoraj długo spała w dzień i za nic wstać nie chciała to wpadłam na pomysł, który podniósł ją na nogi prawie natychmiast: "Idziemy na lodowisko!"

Łyżew nie mamy ale co tam (i tak nie potafimy jeźdzć).

Poszliśmy a właściwie pojechaliśmy. Udało nam się nawet wyciągnąć tatę Zośki, mimo, że chory.

Zośka ZACHWYCONA jak to zwykle Zośka. Ganiała Zuzię po całym lodowiko. Zuzia próbowała ją nauczyć ślizgać się na butach. Przewracały się non stop. 

Ja osiągnęłam stan przedzawałowy, bo starsznym strachobździlem jestem jeśli chodzi o Zośkę.


















 





Było fajowo ale jakżesz q.... zimno. No i wyjście z lodowiska zakończyła się oczywiście totalną histerią Zochy! 

A dzisiaj śpiewa sobie "Idziemy na lododito" ;-)

Komentarze