Przejdź do głównej zawartości

Stan przedzawałowy...



Oryginalna dzisiaj nie będę... czyli pierwszy dzień Zośki w przedszkolu...

O przygotowaniach i stresie "poprzedzającym" nie pisałam, bo i czasu nie było i temat mało oryginalny. Ale o pierwszym dniu muszę napisać. No sorry! Muszę :-)

Nerwy przed były a i owszem. Większe zdecydowanie u taty Zośki niż u mnie. U mnie stresik zaczął się tak naprawdę dopiero wczoraj. Taki tam sobie stresik wczorajszy dzisiaj przerodził się w mega stres. Stan przedzawałowy u rodziców obojga.

Zośka od tygodnia dopytywała się "Ci dzisiaj jeś juś poniedziałek?". Dzisiaj zresztą obudziła się z podobny pytaniem.






Cieszyła się jak to Zośka przeogromnie. Jak wysiedliśmy z samochodu Zośka tak się śmiała w głos i podskakiwała z radości, że aż się ludzie za nami oglądali...

Sama zmieniła buty i weszła do sali bo najmniejszego zawahania. Przywitała się z ciociami i od razu poszła się bawić. Jak po krótkiej rozmowie z panią, pani zawołała Zośkę, że się z nami pożegnała i powiedziała jej "Zosiu daj buziaka" mając na myśli buziaka dla rodziców, Zośka bez mrugnięcia okiem dała buziaka... nowej cioci ;-)

Stało się. Dziecko zostało w przedszkolu. 

U rodziców stan przedzawałowy otrzymywał się bez zmian. 

A może płacze. 

A może tęskni. 

A może jakoś dziecko ją uderzyło.

Okazało się, że było super. Pani przedszkolanka nie ma najmniejszych uwag. Dziecko wesołe, zaradne, towarzyskie, odważne, bardzo samodzielne. Zośka nawet pocieszała inne płaczące dzieci - "Ziobać w sieciolu jeś fajnie".  I mało tego - zjadła zupkę. I to nie pomidorową (jedyna akceptowana zupa od kilku tygodni) tylko rosołek.

Ha!!! Rodzice słuchali jak wryci ;-)

Tylko na sam koniec pociekły łzy u dziecka bo... tu trzeba do domu a przecież nie malowali jeszcze farbami... 

Udało się! Jesteśmy dumni jak nie wiem co!!!! 

Dramat z farbami został zażegnany obietnicą malowania w domu. Tylko konieczne było zakupienie drugiego fartuszka. Mamy więc dwa nowe fartuszki - fajowe, zakupione w Biedronie po 7 zł!!! Polecam. Jeszcze są.





I w tym superowym fartuszku z Peppą powstały takie oto dwa arcydzieła...



ABSTRAKCJA...




ZAJĄC dla taty...




Dzisiaj było super. Jak będzie dalej... zobaczymy...

Jutro niestety Zośkę odprowadzi do przedszkola ciocia, bo rodzice muszą wcześnie rano wyjechać... Mam nadzieję, że buntu nie będzie...

Komentarze

  1. Fajna mała przedszkolanka :) Gratuluję dobrego pierwszego dnia i oby tak dalej. I troszkę zazdroszczę, bo moja jeszcze za mała na przedszkole...
    Zapraszam do nas: http://nietylkorozowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki, żeby było tak cały czas! :)
    Jednak są dzieci, które sobie radzą O WIELE LEPIEJ w tym pierwszym dniu niż rodzice :D i super!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz