Przejdź do głównej zawartości

176. Long, long time ago...



Przeczytałam już kilka tygodni temu, ale z przyczyn różnych czasu zbrakło, żeby słów kilka napisać...

Hm... tylko co tu napisać...


Że superowa, czadowa, zabawna, wciągająca, świetnie napisana. Oj tak, oj tak.



Marcin Prokop opisuję historie ze swojego dzieciństwa. Longin ma głowę pełną niesamowitych  pomysłów, z który wiele wciela w życie. Poznajemy całą jego rodzinę, kumpli z podwórka, wymyślonego przyjaciela i groźnego sąsiada. 


Książkę czyta się naprawdę rewelacyjnie. Ja i autor to akurat to samo pokolenie. Jest ode mnie raptem rok starszy. Mimo tego, że ja dzieciństwo spędziłam na wsi, więc z całą pewnością różniło się od tego miastowego, to i tak mnóstwo scen dziwnie znajomych wydało mi się.


Prosty acz dosadny styl Marcina Prokopa sprawia, że książkę "wciąga się nosem" tudzież "pożera" przy kawusi :-)



Pytanie - czy dotyczy to tylko dorosłych czy też dzieci?



Dla Zośki mojej (3 lata i 7 miesięcy) to lektura zbyt poważna, ale już dla Zuzi (8,5 roku) absolutnie nie. Nie dość, że dowie się jak wyglądało dzieciństwo jej mamy i ciotki, to jeszcze ubawi się po pachy. 



Myślę, że spokojnie możecie książkę podrzucić lub poczytać młodszym robalom, nawet 5-ciolatkom. Pewnych rzeczy nie skumają, ale z przygód Longina śmiać się będą na pewno :-) Żeby tylko przykładu z niego nie brali zbyt często ;-)



Jednym słowem CZYTAĆ!



Za zakupić możecie www.znak.com.pl

Komentarze