Przejdź do głównej zawartości

Pozytywnie... na wiosnę...




Że to drzewko to każdy widzi, ale żeby nie było... to drzewo WIOSENNE!!!!

Takie radosne, pełne życie, pozytywne, mniej więcej jak ja... Widać dziecku się mamusi nastroje udzieliły... 

He! He! Głupi żart! Oby nastroje pozostałe tylko u mamusi.

Zamówień znowu zatrzęsienie. Ale to dobrze. Ważne, żeby były. Tylko jeszcze trzeba znaleźć czas na ich realizację. Dzisiaj od rana coś. Najpierw Zuzię trzeba odwieźć do szkoły. Potem Zośkę na zajęcia. Kurcze skończyły się pampresy (walczymy, ale nadal jeszcze są potrzebne) więc fru do Rossmanna. Przy okazji jak już udało się zaparkować to do banku - bo cholera zaczęli pobierać po 5 zł za wypłaty z obcych bankomatów i w końcu trzeba coś z tym zrobić.

Po zakupach, migiem do domu. Trzeba szybko coś zjeść. Ha. No nie! Już dwunasta. Za chwilę Zuzia kończy lekcje. 

Zuzia odebrana. Razem zahaczamy o pocztę i po Zochę. Już we trzy musimy zajechać do Urzędu bo przecież staramy się o nowy samochód w OSP i ważny papierek trzeba odebrać. Oczywiście nie ma pani i pana... Papierka w związku z tym też nie ma.

No to do domu. Super! Dotarłyśmy. 

"Agata jedź kup farbę, rozpuszczalnik i piankę". OK. No to przy okazji jeszcze raz do Urzędu bo może pani albo pan będzie. 

Pani nie było i pana też. Papierka w związku z tym nadal nie ma.  Będzie jutro. Muszę się stawić koło jedenastej. Będzie i pan i pani. I papierek może też będzie...

Z powrotem w domu. Wow, po piętnastej, mocno po piętnastej. No to szybka przekąska. Dobrze, że Zośka przy pomocy babci wciągnęła dwa talerze zupy, a właściwie dwóch różnych zup ;-)

Poszło szybko. Już po szesnastej. Tata Zośki wrócił więc huraaa teraz wreszcie wezmę się za szycie. Zamówienia czekają. 

Udało się!!! Udało się!!! Udało się!!! Wykroiłam jedną pieprzoną poszewkę (w kolejce czeka ich jeszcze dziewięć). I co? I nic. 

Muszę pilnować, żeby przypadkiem za wcześnie sen Zośki nie zmorzył. Ale ze snem łatwo nie wygrasz. To szybko fruu siusiu, zęby i do wanny. Dobra. Załatwione. Zośka już w piżamie, ogląda bajkę i niech sobie teraz sen przychodzi.

Jest dziewiętnasta, nie tak wcale późno. Tylko, że ja wieczorem bardzo słabo widzę i nie bardzo w związku z tym mogę szyć...

Każdy mówi: Tak! Super! Fajnie, że tak ci dobrze idzie. Fajnie, że masz tyle zamówień. Siadaj i szyj na kiermasz!!! 

Ale tak naprawdę każdy ma to w dupie. Bo przecież są sprawy ważne i ważniejsze. Bo przecież ja tak naprawdę nic nie robię. I jeszcze na dodatek sterta nieuprasowanych ciuchów na stałe wpisała się w wystrój pokoju. Znowu nie posprzątane a o obiedzie to już szkoda gadać. Nie no! Zupełnie, totalnie nic nie ogarniam.

A tak naprawdę i przede wszystkim nie ogarniam sama siebie. I czasem sobie myślę - Co ja tu qrwa jeszcze robię?

No jak to co? Mam Zośkę. A ona jest najważniejsza na świecie. Wściekam się na nią milion razy dziennie a ona i tak mnie rozwali jednym "Tofam cie mamo, Tetiłam Tobie"

I ona musi mieć wszystko i co ważniejsze wszystkich.

Nie będzie tylko mieć happy mummy... ale jakoś da się z tym żyć...

I tylko czasem chciałabym tak potafić odwrócić się plecami i mieć wszystko w dupie. Ale na to jestem za cienka...

Komentarze