Przejdź do głównej zawartości

Nasza pierwsza MEGAHISTERIA!!!

No. To tak. Dzisiaj pobudka była mniej więcej o 3.30. Żeby było ciekawiej to niestety w baaardzo złym nastroju...

Maruda przeokropna. Tego nie, to tak, ale nie... Zmiana pieluchy - prawie zapasy...

Foch! 

Tata coś powiedział - to go bach łapskiem... Uuuuu! Tacie to się nie spodobało. Wziął Zośkę na ręce posadził na fotelu i siedzieć kazał za karę. A Zośka myk z fotela, do drzwi - "Ja cie babi i dziadzi". No i teraz dopiero się zaczęło. Tata w pełnym, milczącym porozumieniu z mamą na wyjście z pokoju nie pozwolił. A że Zośka zawzięta jest to tata pod drzwiami kawałek nocy spędził. 

No całkiem konkretny kawałek bo jak się tak Zocha rozdarła to skończyła tak mniej więcej za minut czterdzieści... W między czasie, mała przerwa. Matka mówi "Już uspokój się. Choć przytul się do mamy" No i tym sposobem matka też prawie zaliczyła ciosa wymierzonego małą rączką...
"Ja cie do baaaaabiiiiii!  Baaaaabooooo!!! Dziaaaaadziooooo!!!!!"

No słuchajcie. MASAKRA!!! To była naprawdę nasza pierwsza tak wielka histeria. Pewnie, że nam się zdarzały histerie, ale góra dziesięć minut i po sprawie. Szło ugadać, zagadać osobę. A tutaj czterdzieści minut jak nie więcej. Łatwo nie było, przyjemnie nie było, ale odpuścić nie można. Na szczęście babcia i dziadek też stanęli na wysokości zadania i żadne nie weszło do nas ani nie odpowiedziało na jej wołanie. 

No i jeszcze to wymachiwanie łapką. Z tego wszystkiego to chyba było najgorsze.

Zły dzień?  Może... Oby tylko się nie powtórzył...

p.s. A na zajęciach podobno napiła się płynu do robienia baniek... O nic nie pytam... Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem...

p.s. 2 tata niedawno zakupił sobie taki oto kask potrzebny mu w pracy... pasuje jak ulał ;-)



Zdjęć było więcej, lepszych nawet, tylko na każdym z zezem - ten daszek jest bardzo intrygujący ;-)

Komentarze