Przejdź do głównej zawartości

I polała się krew...

Taka sytuacja z dnia wczorajszego...


Postanowiliśmy zrobić Zośce morfologię. Jak do tej pory miała robioną tylko dwa razy i to jak była bardzo malutka, więc czas najwyższy. Zośka ucieszyła się bardzo, że jedzie do pani pielęgniarki. Wszystko super, pełna ekscytacja.

Na miejscu kolejka przy rejestracji, potem kolejka przed gabinetem. Standardowo. Dramatu jednak nie było, poszło całkiem szybko.

Weszliśmy do gabinetu. Ja usiadłam na fotelu, wzięłam ucieszoną Zośkę na kolana. Jedna pani pielęgniarka Zośkę zagadywała. Zośka jak to Zośka, niby zawstydzona ale roześmiana. 

Pani pielęgniarka wybrała sobie paluszek - Zośka spoko.

Pani pielęgniarka ukłuła paluszek igłą - Zośka spoko.

Opóźniona reakcja Zośki - płacz. 

Pani pielęgniarka szybko zebrała krew do probówki. Już po akcji, wyszliśmy na korytarz. Paluszek zawinięty wacikiem. Naklejka dla Dzielnego Pacjenta przyklejona na klacie.

Oczy czekających w kolejce osób zwrócone na nas.

Zośka stoi i płacze. My obok niej, przytulamy, ocieramy łzy, pocieszamy, że już po wszystkim.

Nagle Zośka łkając głośno mówi: "Mamoooo będę miała dziuuuuuleeeee!!!"

Nie, że boli! Nie, że ukłute! Nie, że krew leciała! Tylko dziura będzie w paluszku!

Reakcji oczekujących w kolejce chyba nie muszę opisywać... ;-)

Komentarze