Wczoraj po raz drugi już pojechaliśmy na wycieczkę do DYNIOLANDU
Pierwszy raz krainę dyniowatych odwiedziliśmy w zeszłym roku w październiku. Kto nie widział lub nie pamiętam zapraszam do POSTA
Wiecie, że Zocha uwielbia wycieczki. I tym razem ekscytacja na 200%.
W tym roku postanowiliśmy nawiedzić Dynioland w sierpniu, ze względu na kukurydziany labirynt. Niestety i tutaj susza dała się we znaki. Labiryntu w tym roku niestety nie ma :-(
No cóż, pojedziemy za rok ;-)
Labiryntu nie zaliczyliśmy, ale i tak było fajnie. Co prawda prawdziwy wysp dyniowatych dopiero się zbliża, ale te, które były teraz, też trzeba było pomacać...
Labiryntu w kukurydzy nie było, ale słomiany był. Nową atrakcja jest boisko do gry w piłkę :-)
Oko w oko z dziką zwierzyną... ;-)
Królik niestety nie chciał wyjść do nas...
Królik niestety nie chciał wyjść do nas...
Duża hamakowa huśtawka :-)
Bryczka no i wierzchowce...
Dla odważnych - dojna krowa... ;-)
A na uboczy, ukryte w słomie rosną sobie małe dyńki :-)
I takie też są... ;-)
Dziewczyny happy :-) Wróciły do domu z ozdobnymi dyniami :-)
Po raz kolejny polecamy DYNIOLAND. Super atrakcja dla małych i dużych w baaaardzo przystępnej cenie. A ceny od zeszłego roku się nie zmieniły. Wejściówka dla dorosłych 4 zł, dla dzieci 3 zł :-)
Jak się wyrobimy czasowo to wpadniemy w tym roku jeszcze raz.
A póki co zapraszamy WAS :-)
Widać, że przyjemnie spędziliście dzień. Uwielbiam takie wycieczki. Dyńki są po prostu boskie
OdpowiedzUsuń