Przejdź do głównej zawartości

222. Eksperyment medyczny...

Weekend za nami... Uff rzec by można... Kolejny dopiero za 4 dni...




Sobota jak wiecie była znowu strażacka a w niedzielę mięliśmy komunię Zuzanny naszej :-)

Pięknie było :-) Naprawdę :-) Zuzia pięknie mówiła swoje kwestie. I nawet jej rodzicom trafiło się czytanie. 

No i pięknie Zuzia wyglądała. W prostej albie, upiętych w warkocz włosach i wianku z żywych kwiatów :-)

Niestety nie robiłam żadnych foci w kościele a i na przyjęciu tylko kilka z tortem i te publikuję :-)

Jak się pojawią oficjalne foty robione przez fotografa to pewnie kilka ujawnię :-)







Zocha na fotach już przebrana z kiecki, bo w tym dniu liczyła się dla niej głównie trampolina, która akurat była w restauracji. A że domowa jeszcze nie rozstawiona, to wyżywała się na tamtej.


No ale tytuł posta wskazuje inną tematykę... Więc do rzeczy. Wczoraj byliśmy z Zochą na kontroli postawy. Jesteśmy pod opieką ortopedy od urodzenia. Wszystko jest super, zdaniem naszej pani doktor, ale jednak pewne rzeczy nas troszeczkę niepokoją. Pojechaliśmy więc wczoraj. No i stanęło na tym, że piętki trochę się przekoślawiają, ale w jej wieku to jest ok. Kolanka w porządalu. Wystające, podwójne łopatki - taki typ. Jedno ramie niestety trochę niżej od drugiego. Musimy obserwować czy prosto siedzi, czy się nie podpiera na jednej ręce itp.

No ale dziura w klacie, do tej pory bagatelizowana przez ortopedów, wcale nie jest taką błahostką. Na razie mamy obserwować i nic z tym nie robić. Ale jeśli po pół roku się okaże, że lejkowatość się powiększa to niestety czekają nas codzienne ćwiczenia. Tylko jak to zmierzyć... większa czy nie...

No i właśnie to będzie nasz "medicny etspelyment"

Wczoraj zakupiliśmy potrzebny sprzęt a dzisiaj będziemy eksperyment wykonywać...

Oto sprzęt - największa jaka była w aptece!



Wygląda trochę przerażająco, ale nie będzie tak źle.

Położymy Zofiję na plecach, wlejemy w dziurkę klatkową wodę, aż się przeleje a potem wyciągniemy strzykawką wszystko żeby zmierzyć ile tego tam się zmieściło. Eksperyment powtórzymy za pół roku. Jeśli ilość się zmniejszy lub nie zmieni to super. Jeśli wzrośnie niestety czekają nas ćwiczenia. Bo sama ta tzw. lejkowatość może być bardzo groźna. Może np. uciskać na serduszko. Na szczęście ćwiczenia mogą sprawę załatwić. Oczywiście ćwiczenia codzienne. W przeciwnym wypadku leczy się to operacyjnie. Szczegółów Wam oszczędzę bo mało przyjemne... No ale martwić się będziemy jak będzie taka potrzeba. Póki co będziemy obserwować i mierzyć :-) No i oczywiście  dla pewności skonsultujemy się z jeszcze jednym lekarzem. 

Zośka wizytą była zachwycona. Niestety rozczarowała się, bo bardzo chciała ćwiczyć a na razie nie ma takiej potrzeby. W drodze powrotnej do domu zaczęła więc narzekać, że ma baaaardzo chory "tlędosłup" i ćwiczenia są absolutnie niezbędne ;-)

No także "takie buty z cholewami" u nas...

Komentarze

  1. Wszystkiego dobrego dla komunijnej solenizantki :) Tort musiał być pyszny. No i zdróweczka dla Zosi!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) A tort pyyyyszny. Jak zawsze zamówiony u naszej Sówki :-)

      http://dzieciaki-mamy.blogspot.com/2014/09/na-sodko.html

      Usuń
  2. ooo, biedna. Polecam fizjoterapię wad postawy w łodzi może się przydać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz