Majówka, majówka i po majówce.
Ja chora. Dobrze, że chociaż Zośka w dobrej kondycji.
Majówka to nie tylko taki urlopik, ale też święta państwowe. U nas obowiązkowa flaga na maszt.
Zośka tak się tą flagą podjarało, że nawet śniadania nie chciała zjeść. Wstała z wyrka, ubrała się (gdzie zwykle śniadanie je w szlafroku) i pomaszerowała z dziadkiem wieszać flagę...
Nasze majówkowe świętowanie jest trochę dłuższe bo przecież 4 maja to Dzień Strażaka.
U nas z okazji tego święta, w poprzedzającą go niedziele były otwarte koszary.
Moje dziecko chce być strażakiem, tak jak mama. Tak się ostatnio zakręciła na tym punkcie, że ciągle by chciała jeździć do remizy. Oczywiście nie mogło jej też zabraknąć w dzień otwartych koszar :-)
Który samochód ulubiony? Oczywiście ten największy :-)
Wszystko trzeba pomacać, przymierzyć :-)
A że obok jest plac zabaw...
Ciężko było ją ściągnąć do domu...
Aktualnie zamawiamy mundur strażacki w rozmiarze 110 i hełm. Ten będzie jednak nietypowy jak na straż bo... żółty. Dziadek obiecał, dziadek sponsoruje ;-)
Ah i byłabym zapomniała.
Taką oto pracę popełniłyśmy wspólnie na konkurs "Ochotnicza Straż Pożarna Gminy Wieliszew w akcji"
Nasza praca nosi tytuł "Moja mama latuje bobelta" ;-)
Mama wycinała i ewentualnie co trudniejsze elementy rysowała, Zośka kolorowała, przyklejała i rysowała :-)
Komentarze
Prześlij komentarz