Przejdź do głównej zawartości

Wizyta pana doktora...

Zocha przespała calutką noc. Zasnęła około dwudziestej a musieliśmy ją budzić około siódmej rano!!! 

Nie pamiętam takiego przypadku jak dotąd ;-)

Tyle tylko, że przez sen starsznie dużo piła. Ze trzy kubki jak nie więcej poszło.

A jak już się obudziła to z niecierpliwością czekała na pana "dotola".

"Mamo ale bedzie fajnie"
"Mamo ale bedzie czad"

No i był... 

Na początku piszczała z radości jak tylko zobaczyła pana doktora w drzwiach, ale później jak podszedł bliżej i okazał się baaardzo duży (pan doktor jest bardzo wysoki, zawsze ubrany w ciemny garnitur) to już jakoś jej odwaga i radość zmalały.

Przy badaniu były niestety "pewne" opory. Ale koniec, końców jakoś się udało. Śmiała się tylko przy badaniu uszu, bo ją łaskotało ;-)

Na szczęście okazało się, że płuca i uszy czyste. Gardło nienajgorsze.  Tylko wydzielina z noska spływa i podrażnia gardło, stąd ten jej nieciekawy kaszel i chrypka dzisiaj.

Dostaliśmy 3 syropki. Dwa całkiem niezłe (Pulneo i Neosine). Jeden niestety nie posmakował nam (Pyrosal) i są poważne problemy z nim, no ale jakoś dajemy radę. Plus w razie gorączki standardowo Nurofen lub/i Panadol (na szczęście oba kisielki smaczne).

Gorączki przez cały dzień nie ma :-) Ale awaryjnie mamy też recepte na antybiotyk, choć tfu, tfu wszystko wskazuje na to, że się nie przyda.

Teraz, pod wieczór Zośka zaczyna wyglądać już trochę zdechlakowato i zaczyna się pokładać. No ale i tak jest super dzielnożukiem :-)

Komentarze