Przejdź do głównej zawartości

Torty, syropki i farby...

Zośka razem z tatą poświęcili się pracy twórczej - malują farbami.

Zośka przyodziana w stary, kuchenny fartuch babci tworzy...
















Ja mam chwilkę na krótki pościk.

Zaczynam więc od relacja z frontu chorobowego.

Na szczęście obyło się bez antybiotyki!!! Gorączka ustąpiła. Został tylko kaszel i trochę katarku. Nadal pijemy syropki ale dzisiaj chyba to już będzie ostatni dzień. Jakoś to picie nam idzie. Raz lepiej, raz gorzej. Zawsze po wypiciu syropków "Boji busia" więc koniecznie mam buzię musi całować :-) Myślę, że we wotrek już spokojnie Zośka pójdzie na zajęcia. Uff :-)

Teraz obiecany tort walentynkowy. Spóźniony.

No cóż. Tak jak przewidywałam, nie udał się do końca tak jak powinien, ale da się zjeść. A wszystkie błędy wychwyciłam, więc następnym razem będzie lepiej. 

Wygląda tak, a właściwie wyglądał bo połowy już nie ma...







Zośka "psitlejała tlustawkę". Prawie wepchnęła ją całą do środka tortu ;-)

Przepis na tort wzięty z cudownego bloga Moje Wypieki

Komentarze