Przejdź do głównej zawartości

235. Wypad do kina zakończony... łzami...

Najazd Minionów na nas trwa już ze trzy tygodnie. Panoszą się wszędzie.

Dwa pierwsze filmy obejrzane po sto razy.

Dzisiaj byliśmy w kinie na najnowszej części przygód żółtych stworków...



Miniony naprawdę panoszą się u nas bardzo.

Zdjęcie powyżej to nadruk na Zośkowej koszulce. 

Jest minionkowy plecak - prezent z wakacji od Zuzi. Minionkowa bransoletka też jest.

No i mamy całą serię zabawek z pewnej sieci restauracji. Zośkowy tata na lunch w pracy jada ostatnio zazwyczaj szczęśliwy posiłek do którego w zestawie dołączony jest minion...




Dzisiaj odbyliśmy obiecany wyjazd do kina. Zośka o wyjeździe dowiedziała się dopiero wczoraj. Dzisiaj obudziła się z pytaniem na ustach Czy dzisiaj jedziemy do kina?

Bilety zarezerwowane mieliśmy na 12:10. Wyjazd z domu zaplanowany na 10:30.

Od 6:30 do 10:00 (wyjazd został przyspieszony) usłyszeliśmy milion razy Czy już jedziemy do kina?

Pojechaliśmy :-) W drodze do Warszawy usłyszeliśmy kolejne milion razy Czy już jesteśmy w kinie?

Dojechaliśmy. Dotarliśmy. Przeżyliśmy podróż. My rodzice, w sensie... ;-)

A oto cała trójka +  matka z drugiej strony aparatu tuż przed wejściem. Widać jak się oczy świecą... diabolicznie... ;-)




Dwadzieścia minut reklam przeżyte w totalnym zniecierpliwieniu ;-)




I nareszcie wyczekane, upragnione MINIONY!

Cała nasza czwórka bawiła się świetnie. Zośka oczywiście najlepiej i najgłośniej!

Co do zarzutów pod adresem filmu, na które wcześniej trafiłam. Są sceny trochę straszne, jest trochę przemocy. Ale nie wydaje mi się, że jakoś szczególnie ta część odbiegała pod tym względem od dwóch poprzednich.

Zośka ma cztery lata. Zabraliśmy ją na ten film z pełną świadomością. Tak samo zresztą oglądała z nami dwa poprzednie. Jak jest strasznie to jej po prostu tłumaczymy, wyjaśniamy. Wie kto dobry, kto zły i dlaczego.
Po obejrzeniu drugiej części bała się bardzo fioletowych minionków. Teraz to jej ulubieńcy ;-)

My polecamy :-)

Niestety nasz wypad do kina zakończył się łzami... bo dziecko stwierdziło, że jeszcze chce zostać w kinie... i za nic nie chciało wracać...

A ja durna martwiłam się jak wysiedzi tyle czasu...

Komentarze