Przejdź do głównej zawartości

Niedzielna miniwycieczka na plażę...

Dzisiaj urządziliśmy sobie małą wycieczkę.  

Zegrze witaj!!! 

Już kiedyś pisałam TUTAJ, że bywamy tam rzadko ale od czasu do czasu spacerek, czemu nie...



Dzisiaj mimo, że pogoda niepewna, było miło, mało ludzi, całkiem ciepło i bez wiatru. A dodatkową atrakcją były udawane "tacki" czyli łabędzie, choć prawdziwe kaczki też były :-)

Jedynie plac zabaw troszkę nas zawiódł, bo tuż pod zjeżdżalnią wieeeelka kałuża :-(

No i powiem szczerze, jeszcze jedna rzecz, która mnie osobiście wkurza... Rodzice.

Jak my z Zośką jesteśmy na placu zabaw i korzystamy np. z huśtawki to jeśli widzę, że ktoś się ustawia w kolejce to wiadomo, nie okupuję huśtawki nie wiadomo ile tylko pobujam Zośkę trochę i idziemy na inną zabawkę. Ale niestety nie wszyscy rodzice mają takie skłonności.

Dzisiaj byliśmy na tym placu co najmniej pół godziny i przez ten cały czas bujało się tylko jedno dziecko. Dokładnie bujał je tata. Huśtawka z oparciem jest tylko jedna. Co chwilę podchodził ktoś z dzieckiem, spokojnie czekał ale po kilku minutach każdy sobie odpuszczał. My też... Zośką na szczęście rozumie, że trzeba poczekać na swoją kolejkę, ale tym razem się niestety nie doczekała...

Tata bujający swojego synka cały czas udawał, że innych czekających w ogóle nie widzi... 

Kiepski dziś dzień mam, jakoś brak mi energii i chyba tylko dlatego nie chciało mi się z panem rozmawiać... A w sumie chyba trzeba było..

Ale co tam, w końcu i tak to była miła wycieczką. Zapraszam na fotorelację :-)








  








































Komentarze

Prześlij komentarz