Zośka nadal ma swoje fochy. Nadal jest "trudna" po powrocie z przedszkola, ale tfu... tfu... wydaje mi się, że jest lepiej.
Na histerie reagujemy obojętnością. Zdarzają się rzadziej i trwają krócej.
Na wariactwa - w zależności od rodzaju. Niegroźne - staramy się ją wspierać. Te które celują bezpośrednio w innych np. rodziców, babcię, próby dyrygowania dorosłymi, albo takie które mogą być dla Zośki niebezpieczne staramy się tłumić.
Gadamy, tłumaczymy, pokazujemy.
Zauważyliśmy, że jeśli my (ja i Zośkowy tata) walczymy ze sobą, natychmiast widać reakcję u Zośki.
Grunt to się nie poddawać ;-)
A ponieważ długo mnie tutaj nie było to zaległe fotki halołinowe pokazuję ;-)
Nasze pumpkiny mają się dobrze i mieszkają pod altanką :-)
Komentarze
Prześlij komentarz