Przejdź do głównej zawartości

Boli paluset...

Nie wiem jak u Was ale u nas sezon trampolinowy został rozpoczęty kilka dni temu.

Zocha skacze jak szalona i różne dziwne akrobacje wykonuje.  Fotek aktualnych nie mam ale prezentuje Wam fotę z września 2012 ;-) czyli sprzed półtora roku... Prawdziwy Demon trampoliny :-)

Uwielbiam to zdjęcie :-)






Dzisiejsze skoki niestety zakończyły sie małym wypadkiem. Mnie akurat nie było w domu ale według relacji taty, Zośka upadła i podwinął jej się paluszek. Oczywiście lament przeokropny miał miejsce, ale raczej krótkotrwały.

Niestety  paluszek zaczął puchnąć i bolał. Zośka wszystko robiła lewą łapką a prawą trzymała cały czas uniesioną.

Chciał nie chciał musieliśmy pojechać na pogotowie. Na szczęście trafiliśmy na bardzo miła panią doktor. Zośka jechała do "pani dotol" bardzo podekscytowana. Nawet mi przypomniała - "Mamo tylto powiedz dzień dobly!. Pamiętaj!". 
Jak weszła do gabinetu trochę się wystarszyła ale potem już spokojnie rozmawiała z panią doktor. Pokazywała który paluszek boli. Odpowiadała na pytania. Bez problemu dała dotknąć rączkę.

Była MEGA DZIELNA!!!!!

Na szczęście okazało się, że to najpewniej tylko stłuczenie. Przez dwa dni mamy przyjmować nurofen przeciwbólowo i smarować paluszek Altacetem. Zrobiliśmy więc paluch na kosmitę (żel jest zielony), zawinęliśmy bandażem, żeby się "lepiej wyleczył", pokazaliśmy "dziadtowi utofany paluset" i...

Zocha umęczona całą sytuacją już śpi a "paluset" wygląda tak....




P.S. Sorki za brudne paznokcie. Zawsze po zabawie w piaskownicy wyglądają tak, a dzisiaj nie było nawet mowy o dokładnym wyszorowaniu :-(

Komentarze