Przejdź do głównej zawartości

JASEŁKOWO czyli o aniołach i diabłach...

14 grudnia a na blogu dopiero jeden post grudniowy? O zgrozo!

Przepraszam wszem i wobec. Błąd swój naprawiam tu i teraz. Zocha śpi, tata z kolegami świętuje swoje urodziny a ja... winko, klawiaturka i do dzieła ;-)

I to od razu świątecznie. Świątecznie, jasełkowo bo w końcu pora to na jasełka nastała. 

Zośka w tym tygodniu nawet dwa zaliczyła. 

Pierwsze jej tegoroczne jasełka były w czwartek. W trakcie zajęć w Ośrodku Kultury odbyło się przedstawienie w wykonaniu przedszkolaków z kilku przedszkoli z naszej Gminy. Na przedstawieniu były też dzieciaki z naszego Klubu Malucha. 

Źródła zewnętrzne donoszą, że Zocha jak tylko muzykę usłyszała zaczęła tańczyć bez skrępowania. Sama Zocha tego nie potwierdza a nawet stanowczo zaprzecza...

Co zrobić. Dorasta... poszła w tango ale starym się przecież do tego nie przyzna... 

A wczoraj były jak co roku Jasełka w naszej szkole. I nasza Zuzia już trzeci raz z rzędu grała w przedstawieniu. Trzeci raz zresztą grała Aniołka :-)

Jak zwykle u nas fantastyczna scenografia, kostiumy, aktorzy :-) Niestety mi nie dane było całego przedstawienia obejrzeć bo z Zochą... hm... no po prostu NIE DA RADY!



Na początku z tatą...




i z ciocią...



Potem już tylko z mamą...



Było dosyć zabawnie. Zośka jak tylko usłyszała, że dzieci śpiewają natychmiast się do nich przyłączyła... Ubaw po pachy mięli ludzie stojący koło nas :-) Zresztą ja też.









Niestety po piętnastu minutach musiałyśmy wyjść z sali, bo jak się śpiewanie skończyła to już nie było tak "fajnie". Nie widziałyśmy więc niestety występu naszej Zuzi, no ale przynajmniej foty mamy :-)




















My z Zochą połaziłyśmy po szkole, kupiłyśmy coś na kiermaszu i... poszłyśmy za kulisy...
A Zocha co? 

"Mamo ja cie tam!"

"Na scenę?"

"Ta! Ja cie na ciene!"

Negocjacje trwały dłuższą chwilę. Koniec, końców obiecałam, że wejdzie na scenę jak tylko się przedstawienie skończy. I przez kolejne piętnaście minut słyszałam; "Mamo juś?" "Juś mamo?"

Aż się w końcu doczekała...













Jednym słowem - moje dziecko to zwierz sceniczny - tańczy, śpiewa, recytuje!

Komentarze