Przejdź do głównej zawartości

252. CHOCOLATE....

Jak wam moja wiosna?

U nas już w pełni. Na 200%.




Ja kicham, prycham, kaszlę. Sezon alergii uważam za otwarty. 

Ma-sa-kra.

I Zofijka chyba też alergik. Fuck. Niestety. Katar non stop. Kaszel często. 

Za dwa dni pierwsza wizyta u alergologa. Pewnie wywiad. A potem kolejna to testy.

Tak sobie właściwie ta moja Zocha choruje już ze dwa miesiące. Walczyła mocno z infekcjami. Prawie pól roku był spokój. Jechaliśmy tylko na omegamed. 

Przez tą walkę, trochę jej migdał urósł. Ale było ogólnie całkiem spoko. Aż zaczęło się zapalenie ucha, najpierw zewnętrznego, potem wewnętrznego. Antybiol.
Dwa dni w przedszkolu i od nowa. Zapalenie ucha wewnętrznego. I to drugie o ile nie potraktowane antybiolem, to całkiem poważne się okazało. Ucho praktycznie nieczynne. Zocha prawie na nie nie słyszy. A nam się wydawało, że zlewa nas jak do niej mówimy...

No w każdym razie i nasz pediatra i nasza pani laryngolog mocno stawiają na alergię. Także czekamy z niecierpliwością na testy...

Myślę sobie, że może w końcu i ja bym się mogła ogarnąć i wreszcie siebie przetestować. Bo, że alergikiem jestem to bez testów wiem na milion procent. A późno się to u mnie objawiło, bo po 30-tce. I powiem Wam, że z roku na rok jest coraz gorzej. W tym już prawdziwa katastrofa. Nie dość, że katar, nie dość, że kaszel, swędzenie oczu i uszu, ból głowy, to jeszcze w tym roku w bonusie mam totalnie zatkane jedno ucho. 

Aż się boję pakietu przyszłorocznego.....


Ale, ale poza chorowaniem i takimi różnymi niefajnymi sytuacjami zdarzają nam się fajne...

Np. ostatnio popełniłyśmy z Zośką takie oto muffiny. I to dwa dni pod rząd. W sobotę zrobiłyśmy jeden zestaw, który zniknął w tempie ekspresowym. W niedzielę powtórka tyle, że razy dwa.







Przepis moi drodzy znalazłam na blogu MOJE KUCHENNE REWELACJE.

Łatwy i co najważniejsze szybki. Pół godziny z pieczeniem i można się obżerać. 

Nasze niestety nie rozlewały się w środku mimo, że za drugim razem piekłam krócej. Ale i tak niebo w gębie. 

POLECAMY!!!!!!!!!!!!!

A na koniec tegoż postu jeszcze mały newsik, dla tych, którzy nas nie śledzą na FB.

TaDAm!!!!!



Wydawało mi się, że jeszcze dużo czasu przed nami. W ogóle się tego nie spodziewałam. Tylko Zośka jakoś tak ostatnio nie mogła się doczekać. Ciągle pytała kiedy jej zęby wypadną.

Aż pewnego dnia, będąc w pracy,  dostałam sms'a od zośkowego taty - że mam szukać Wróżki Zębuszki. "Co ty bredzisz człowieku?"

Byłam w totalnym szoku. Jak to możliwe, przecież ona taka malutka jeszcze jest....

Wróciłam do domu i faktycznie latał ten ząb na wszystkie strony. A Zośka oczywiście majdrowała w paszczy cały czas. Żadne tłumaczenia, żeby nie ruszała, bo wyrwie, bo krew będzie leciała itp. nie pomogły.

"O mamo patrz, wypadł" powiedziała trzymając ząb w ręce. 

"Myślałam, że jak będzie krew lecieć, to trzeba będzie do szpitala jechać czy coś..." dodała i poleciała oglądać szczerbatą paszczę w lustrze...

Komentarze

Prześlij komentarz