Przejdź do głównej zawartości

243. Książe z bajki...

Jejku, jejku ponad miesiąc mnie tutaj nie było...

WSTYD!!! WSTYD!!! WSTYD!!!

Tyle się wydarzyło, że nie mogłam się zdecydować o czym napisać.

Postanowiłam więc napisać Wam o księciu...



Kto go nie zna?

Pewnie nie znajdę tu takiego...

Małego Księcia poznała też Zosia. Bardzo dawno temu, minimum dwa miesiące przyszła do nas przesyłka. W niej dwie książki z wydawnictwa ZNAK. Jak myślicie, którą w pierwszej kolejności chciała czytać Zosia?

Tą niebieską. 

Zaskoczyło mnie to, ale zaczęłyśmy od niebieskiej.

Miałam wątpliwości czy to książka odpowiednia dla czterolatki. Przecież niewiele z niej zrozumie. Znudzi się po kilku stronach.

Wiecie co? Czytałyśmy ją przez kilka kolejnych wieczorów. Codziennie po kilka rozdziałów. 

Nie wiem jak dużo Zośka zrozumiała. 

Wiem, że książka ją zahipnotyzowała. Codziennie chciała więcej. Zadawała pytania. Zachwycała się Małym Księciem, zachwycała się różą, ilustracjami. A ja zachwycałam się jej reakcjami i tym jak ta opowieść ją wciągnęła.

"Tajemnica starego pilota" to w zasadzie streszczenie filmu, który jakiś czas temu pojawił się w kinach. Bardzo fajnie wymyślona opowieść z przesłaniem i pięknymi zdjęciami.

Warto sięgnąć po obie.




Zośka tak się zafiksowała, że nawet pojechaliśmy do kina na film. Tutaj nasze obawy okazały się słuszne. 

Jednak film, choć wspaniale zrobiony to jednak moim zdaniem, dla troszkę starszych dzieci. My niestety wyszliśmy po około 40 minutach. Zośka trochę się bała, trochę nudziła. Pewnie po Minionach była nastawiona na coś śmiesznego.

Komentarze