Przejdź do głównej zawartości

DŁUUUUUUGO...




Kochani nie było mnie tutaj naprawdę bardzo długo. Ostatni post pojawił się.... o rany... 15 maja.

Przyczyna - nazwijmy ją "problemy osobiste".

Spowodowały one ogromne zaległości w realizacji zamówień, wysyłki z dużym opóźnieniem, utratę "standardu allegro", brak nowych zamówień, nerwy, stres. Bardzo, bardzo niewesoło :-( 

Ale co poradzić - taki lajf.

Teraz można powiedzieć, że sytuacja się jako, tako ustabilizowała, więc ogromną nadzieję mam, że uda mi się na nowo ożywić bloga i Tuptające Biedronki :-)

Pewnie jesteście ciekawi co u Zośki...

U Zośki w sumie bez większych zmian. Jakoś dajemy radę. Staramy się uporać z "problemem" toalety. Zostało nam już tylko dwa miesiące na "dopracowanie" samodzielności ;-)

Pomalutku, bardzo pomalutku zaczynamy się przygotowywać do przedszkola. Tak, tak. Idziemy do przedszkola. 

Rekrutacja - niepewność i nerwy. Wydawało nam się, że dostanie się na listę przyjętych to tylko formalność. Ale niestety. Przeszliśmy kilka etapów rekrutacji i ostatecznie odpadliśmy w ostatnim - losowaniu. 

Dla mnie załamka i złość. 

Załamka - nie mam możliwości posłania Zośki do innego przedszkola, niż to nasze skrzeszewskie, oddalone zaledwie o kilometr od domu a nie wyobrażam sobie, żeby miała zostać w domu i w ogóle nie iść do przedszkola.

Złość - ja, osoba mieszkająca od urodzenia w Skrzeszewie, aktywnie uczestnicząca w życiu szkoły i przedszkola (u nas są razem) nie mogę posłać dziecka do miejscowego przedszkola bo jest tylu nowych mieszkańców, że zabrakło miejsc.

Ostatecznie zabrakło miejsc dla piątki dzieci. 

Na szczęście nasza pani dyrektor obiecała, że cała piątka zostanie do przedszkola przyjęta we wrześniu. I takiej wersji się trzymam i mam tylko nadzieję, że nic na naszą niekorzyść się do września nie zmieni... 

Jak ktoś się stęsknił za widokiem Zochy to bardzo proszę :-)















Komentarze