Złe wieści na froncie :-(
Wczoraj Zośka dostała kataru. Było jak zwykle. Rano mały katarek, z czasem coraz większy a wieczorem masakra.
Dzielna była jednak jak nigdy.
"Mamo! Mamo! Nie działam! Zattałam się!"
Katar ją trochę umęczył, ale dzielnie dawała zrobić sobie "psik, psik" do noska :-)
"Juś działam mamo :-)"
Dzisiaj rano było super. Prawie bez kataru i żadnych oznak choroby.
My pojechaliśmy na zakupy. Zośka została z babcią. Nawet kazałam im na spacerek krótki wyjść bo słońce świeciło i było cieplutko.
Ale po spacerku (krótkim bardzo) Zośka opatulona w kocyki szybko zasnęła ale i szybko się obudziła zatkana i ciepła. Narzekała, że jej zimno, przykryta po czubek głowy. Dosłownie.
Termometr pokazał 39 z kawałkiem. Szybko Nurofen i znowu zasnęła. Ale równie szybko się obudziła i już rozpalona na maksa. Niestety tym razem było mocno ponad 40 stopni. Niecałą godzine po Nurofenie!
Szybka konsultacja telefoniczna z panem doktorem (niestety nie mógł przyjechać). Panadol w mega dawce. I po czterdziestu minutach Zocha już gotowa była do układania puzzli.
Uff... chyba musze iść do fryzjera na farbę bo coraz więcej srebrnych przebłysków tak jakby jakoś tak...
Na ten moment sytuacja w miarę opanowana. Gorączka pod kontrolą. Katar umiarkowany, tylko nieładny, mokry kaszel się uaktywnił.
Na szczęście jutro rano pan doktor do nas przyjedzie.
Oby tylko noc spokojna była.
Wczoraj Zośka dostała kataru. Było jak zwykle. Rano mały katarek, z czasem coraz większy a wieczorem masakra.
Dzielna była jednak jak nigdy.
"Mamo! Mamo! Nie działam! Zattałam się!"
Katar ją trochę umęczył, ale dzielnie dawała zrobić sobie "psik, psik" do noska :-)
"Juś działam mamo :-)"
Dzisiaj rano było super. Prawie bez kataru i żadnych oznak choroby.
My pojechaliśmy na zakupy. Zośka została z babcią. Nawet kazałam im na spacerek krótki wyjść bo słońce świeciło i było cieplutko.
Ale po spacerku (krótkim bardzo) Zośka opatulona w kocyki szybko zasnęła ale i szybko się obudziła zatkana i ciepła. Narzekała, że jej zimno, przykryta po czubek głowy. Dosłownie.
Termometr pokazał 39 z kawałkiem. Szybko Nurofen i znowu zasnęła. Ale równie szybko się obudziła i już rozpalona na maksa. Niestety tym razem było mocno ponad 40 stopni. Niecałą godzine po Nurofenie!
Szybka konsultacja telefoniczna z panem doktorem (niestety nie mógł przyjechać). Panadol w mega dawce. I po czterdziestu minutach Zocha już gotowa była do układania puzzli.
Uff... chyba musze iść do fryzjera na farbę bo coraz więcej srebrnych przebłysków tak jakby jakoś tak...
Na ten moment sytuacja w miarę opanowana. Gorączka pod kontrolą. Katar umiarkowany, tylko nieładny, mokry kaszel się uaktywnił.
Na szczęście jutro rano pan doktor do nas przyjedzie.
Oby tylko noc spokojna była.
Komentarze
Prześlij komentarz