Pierwszy tegoroczny też zaliczyliśmy, ale zaraz przyplątało się choróbsko, więc śniegowania było mało.
W międzyczasie trzeba było uzupełnić śniegową garderobę bo buty za małe, bo rękawy w kurtce przykrótkie no i brak śniegowych rękawic.
Nowo zakupiona czekała, czekała i czekała. Aż się w końcu doczekała ;-)
Śnieg spadł wczoraj wieczorem. Ilość minimalna, ale z braku laku... Poza tym czasem do szczęścia potrzeba nam naprawdę niewiele. Wyruszyłyśmy już po 9.
Śniegowanie nie trwało długo, bo to jednak było pierwsze wyjście na dwór po chorowaniu. A jutro planujemy szturm przedszkola.
Radochy jednak było co niemiara.
Udało nam się przyłapać na obżarstwie sikorkę :-) A właściwie sikora. Tak w każdym razie twierdzi Zośka.
Nie wiem. Nie znam się...
Co z tego że śniegu raptem 1,5 cm, odśnieżyć trzeba. Nie ma lekko.
Były też sanki. Fotek brak bo fotograf musiał robić za konia pociągowego ;-)
Ah uwielbiam taką pogodę jak dziś. Lekki mrozek, słońce i śnieg :-)
Komentarze
Prześlij komentarz